środa, 20 czerwca 2012

Sroda:)

Jestem dzisiaj wykonczona, ale jutro ostatni dzien w pracy i pitunio wolny, a po nim pracujacy weekend... dostalam dzis sms-a od Mamy, ze 17 sierpnia czeka mnie Wielki Dzien, po ktorym upije sie albo z radosci, albo z rozpaczy. To jeszcze tak dlugo, ale tak dlugo juz na niego czekam, ze nie robi mi to juz roznicy...cale zycie czlowiek na cos czeka, to sie nigdy nie konczy...na wakacje, na ich koniec, na prace, na Pana Wlasciwego, na list, na wiadomosc itd., itp. Dlatego najlepiej sie przyzwyczaic. Uzbroic w cierpliwosc, nauczyc pokory. Pamietam, jak bylam nastolatka i wszystko chcialam miec teraz, juz, na ten moment, a czekanie przychodzilo mi z trudnoscia. Teraz, jestem troszke starsza, troche bardziej doswiadczona i zaczynam odnajdywac przyjemnosc w byciu cierpliwym. Zycie nie lubi, jak sie je pospiesza. Kiedys kolezanka powiedziala mi takie z pozoru pozbawione sensu slowa "daj czas czasowi". Pomyslmy...jednak maja one sens. Dla mnie maja. Dlatego wyznaje w zyciu zasade: jezeli nie wiem, jak sie zachowac i co zrobic w danej chwili, jesli nie jestem czegos pewna na 100 procent, to powtarzam sobie w mysli to zdanie i daje sobie chwile lub dwie, albo tydzien. Czasami rozwiazanie znajduje sie samo. Czasami ktos rozwiaze cos za mnie. Nie ma po co sie spieszyc.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

takie tam na moment

Malo mam teraz czasu, poniewaz wskazowka na wadze pokazala mi ostatnio 55 kilo i nadszedl czas odkurzyc z powrotem mate i rowerek, lubie czuc sie w formie, a ostatnio bylo bardzo duzo okazji do wyjadania smakolykow, czego sobie nie szczedze, bo nic przyjemniejszego, niz wieczor spedzony w gronie ukochanego, znajomych, pysznego jedzonka i alko:). Ale pozniej za takie grzeszki trzeba placic i mam zamiar caly tydzien byc grzeczna, malo jesc i dobrze cwiczyc. Ogolnie forma nie jest zla, ale od przeprowadzki i urlopu zawsze brakowalo mi czasu i motywacji, ale co robic? Kiedy musial nadejsc ten dzien...
Miski leca w sobote do Polski, Chryste, jak im zazdroszcze, ja jeszcze musze czekac, do sierpnia!!! Tesknie tak strasznie za rodzina i domem, zapachem, widokiem, wszystkim, tego sie nie da opisac. Czasami, jak leze juz w lozku, tuz przed zasnieciem, kiedy mozg zaczyna generowac swoje wlasne obrazy, przypominaja mi sie historie z dziecinstwa... takie zupelnie starenkie, wyrwane z kontekstu, ulotne chwile...jak bardzo czasami chcialabym wrocic w tamten moment. Wtulic sie w mamina koszule nocna, wejsc tacie "na barana", kiedy wydawalo mi sie, ze jestem wyzsza od drzew...achch...

sobota, 16 czerwca 2012

16. 06. 1012

Weekend, to slowo kojarzy mi sie wysmienicie, ale tylko co dwa tygodnie, poniewaz w niektore weekendy pracuje:(. Kto to wymyslil??? Pytam sie ja. Serwis mojej pracy trwa 24/7, ale na szczescie ja nie musze pracowac w nocy... zdecydowanie nie jestem " nocnym Markiem ", kocham spac i cenie sobie bardzo moje lozko , hahaha.
Dzis mecz ostatniej szansy, idziemy z Kotem do Miskow, jak tradycja nakazuje, zapowiada sie sympatyczny wieczor z piwem, pizza i chipsami w tle:), uwielbiam domowki, ale pozniej pokutuje caly tydzien, zeby tzrymac swoja wage...hahaha, moja waga, to bylby temat rzeka na kolejnego bloga, cale zycie na diecie, az czasami mam wrazenie, ze mam jakies zaburzenia odzywiania....nic to, wracajac do tematu meczu, obstawiam kolejny remis, ale trzymam kciuki za chlopakow i bede im dzielnie kibicowac.
Aaa, bylabym zapomniala napisac, bo co W mnie wzywala tak pilnie!!! Otoz, przyszla jej torebka Louis'aVuitton!!!!! Jakis czas temu wynalazlam taka stronke, na ktorej mozna zamowic rzeczy od projektantow, m. in. Louboutin'a, moim marzeniem sa szpileczki nude!!!, jest to outlet i mozna tam znalezc koncowki kolekcji, sa sumy ok. 100 funtow, pokazalam te strone W, a ze ona polowala na torebke od Vuitton'a, nie zwlekajac, zamowila ja. Jest po prostu piekna, nie ma porownania, dla torebek z sieciowek, pod wzgledem wykonania, estetyki, po prostu na pierwszy rzut oka widac, ze jest to klasa sama w sobie...
Ja na swoja torebke i szpilki musze poczekac do wrzesnia, zbieramy teraz pieniadze na wesele, w sierpniu lecimy do Polski i chcemy powplacac pierwsze zaliczki...Czy to wszystko musi byc takie drogie???
Zatem wybaczam W jej nagle wezwanie, albowiem miala swoje uzasadnienie:).
Leze sobie jeszcze w lozku i pije druga kawe w moim kubku w myszy, Kot mo ja przyniosl i teraz przyjemnie sobie dymi i pachnie ze stoliczka obok lozka:). Za oknem wieje wiatr i pada co chwila, typowa angielska pogoda, nie odpusci sobie nawet w czerwcu. Zaraz musze sie podniesc i ogarnac wlasna osobe, ale w ten sobotni poranek podaruje sobie tych kilka dodatkowych minut na relaks, buziaki xoxo:).

czwartek, 14 czerwca 2012

14. 06. 2012

Na biedna Kore i jej psa nadal wala sie gromy...ludzie, nie chcecie mi wmowic, ze polski narod jest taki zmoralizowany? Chyba za dlugo juz tam nie mieszkam i odzwyczailam sie od panujacym zasad. Nie zebym ja nie miala swoich, owszem, mam, ale to juz jest parodia. Mezczyzni katuja swoje zony, ludzie zabijaja zwierzeta, ciagle mnoza sie przyklady handlu dziecmi, kobietami, korupcja na prawo i lewo, a oni naprawde, naprawde (!!!) chwala sie, ze okryli, iz Kora pali maryske! Swoja droga, co ta kobieta miala w glowie, ze pozwolila sobie cos takiego wyslac poczta? Na swojego psa? Kto wpada na takie pomysly? Congrats, naprawde.
Z innej bajki, W wczoraj dzwoni do mnie:
-gdzie jestes?
-w domu, a gdzie ja moge przebywac w srodku tygodnia? (niestety moje zycie socjalne jest przerazajaco ubogie...)
-przyjdz, cos ci MUSZE powiedziec, to BARDZO WAZNE!!!
Ja jej na to, skoro to takie wazne, to mowze, bo dopiero z pod prysznica wyszlam, a klakow mi sie suszyc nie chce...
-NIE!!!! to zbyt wazne na telefon, przyjdz jutro!
Znaczy to jutro, to wlasnie dzis i za chwile musze ruszyc swoj szacowny spracowany tylek i przejsc odcinek dwustu metrow do W, zabije ja, jak to bedzie jakas pierdola 8).

środa, 13 czerwca 2012

little bit later...

Czytam sobie Pudla, a tam Kora, Kora, Kora. Tak mnie zastanawia, czy naprawde polska policja nie ma lepszych rzeczy do roboty niz uganianie za taka mala iloscia marihuany? Czy tez robia to, aby i oni mogli zaistniec na chwile na pudlowych stronach? Zenua, ot co.
Jestem w trakcie obserwacji moich sasiadow, wg mnie prowadza oni jakies nielegalne interesy, pasjonujaco to wyglada, kiedys nawet w sobotnia noc stal tam radiowoz policyjny, ale nikt do ich domu nie wszedl. Takie szczwane lisy! Nie dadza sie zlapac, hahaha:).
Tak naprawde, to uwazam, ze w dzisiejszym zdemoralizowanym swiecie nie ma takiej mozliwosci, aby polapac wszystkich, ktorzy uzywaja, przemycaja, przesylaja, udostepniaja, sprzedaja lub tez produkuja uzywki. Kazdy powinien miec swoj rozum i go uzywac. Tyle na ten temat.
Swoja droga, to Kora jest w wieku moich rodzicow. Boze, oni nawet nie wiedza, jak marihuana wyglada...idzie babka z duchem czasu, nie ma co:).

13.06.2012

Kac wita nas...wczorajszy mecz okazal sie brzemienny w skutkach, w glowie wszystko wiruje mi do tej pory, rozmowa z Mama okazala sie prawie ponad moje sily, ale dalam rade i usilowalam skupic swe mysli przec cale 23 minuty:). Dzisiaj rano napisalam wyjatkowo dlugiego maila do M, smialam sie do Kota, ze to by bylo na tyle, jesli chodzi o moja moc tworcza na dzis, ale po tym, jak wzielam przysznic, udalo mi sie ogarnac glowe. Nadal jednak mam stany zawieszenia...
Mecz bardzo mi sie podobal, Polacy grali bardzo energicznie, z kazda kolejna lampka wina gra wydawala mi sie bardziej pasjonujaca, emocje targaly mna niesamowicie. A tak juz zupelnie powaznie...slyszac wczoraj hymn Polski, cos mnie scisnelo za serce, nie bylam w domu od grudnia, bardzo juz tesknie...W zyciu bym nie pomyslala, ze kiedyz bede mialam tak bardzo rozdwojone zycie, troche to przypomina chorobe dwubiegunowa, z jednej strony mam swoje zycie tutaj, z drugiej moje zycie jest tez ta. Gdybym miala zobrazowac swoja sytuacje na chwile obecna, imaginujcie sobie tak: zamykam oczy i widze taka oto scenke, ja na lotnisku czekam na odprawe. Tak wlasnie najczesciej o swoim zyciu mysle. Czekajac na COS, wygladajac CZEGOS. Dom ma dla mnie pojecie bardzo wzgledne, bo wiaze sie przede wszystkim z Kotem, a pozniej takze z rodzicami i reszta rodzinki, natomiast wizualizujac nie ma dla mnie konkretnego ksztaltu. Tyle razy sie przeprowadzalam, ze zacieraja sie dla mnie wspomnienia, a biedny umeczony umysl zaczyna pewne rzeczy wypierac....mieliscie kiedys taka sytuacje? Ja nie raz i zauwazylam, ze co ktores gorsze wspomnienie, tym gorzej je pamietam.

wtorek, 12 czerwca 2012

12. 06.2012

Cos jednak jest na rzeczy z ta dwunastka...nie jestem osoba przesadna, a tu akurat wtedy, kiedy w dacie znajduja sie az dwie (!!!) te cyferki, postanowilam podzielic sie z wirtualnym swiatem swoimi pogladami. Zawsze zastanawialo mnie, po co ludzie obnazaja swoje dusze, pasje, mysli przed innymi i chyba znalazlam na to odpowiedz...tutaj ocena nie boli az tak bardzo, jak w realu. Nie wiem, na ile bede w stanie sie odkryc, a raczej, na ile bede chciala to zrobic, natomiast wiem, ze bedzie to dla mnie rodzaj psychoterapii i formy odreagowania. Swiata, ktory stanal na pograniczu absurdu...:). Kochani, nie, nie, nie. Nie mowie tu o moim prywatnym swiecie, tylko o ogole. Nie bojcie sie przeto, oto nadeszla era bloggujacej blondynki.
Ps. moja pani od polskiego w podstawowce juz nekala mnie, ze zbyt czesto uzywam zdan wielokrotnie zlozonych, wiedzcie zatem, ze robie to nalogowo, lubuje sie w przecinkach i innych znakach przestankowych. Jutro napisze Wam co nieco o sobie, natomiast dzis wieczor mam zamiar spedzic "upojny" wieczor z piwem B. i chipsami w ksztalcie misi, ogladajac pasjonujaca walke rodakow z Rosjanami...LOVE futbol i to niestety jest sarkazm...co jednak zrobic, jesli WSZYSCY twoi przyjaciele sa fanami, a ty nie? Pozostaje pic i jesc w/w. Wiec...cu tomorrow Kochani.